Powiatowe uzdrawianie

szpital1Na wniosek Zarządu Rada Powiatu podjęła uchwałę o emisji obligacji o łącznej wartości 8 mln zł. Jak dumnie podkreślają urzędnicy, pieniądze te przeznaczone zostaną na ratowanie szpitala. I gdyby tak było, to zapewne wszyscy klaskalibyśmy z radości, że wreszcie starostwo zaczyna poważnie myśleć o czeladzko-będzińskiej służbie zdrowia. Dlaczego zatem nie klaszczemy i nie piejemy z zachwytu? A to z kilku powodów.

Po pierwsze, nie cała kwota z emisji przekazana zostanie na rzecz szpitala. Dokładnie ujmując, to 4.839.696,04 zł pochodzących z obligacji pokryje ubiegłoroczną szpitalną stratę. A co resztą? Reszta (3.160.303,96 zł) ma pokryć bieżący deficyt budżetu powiatu. Okazało się bowiem, że powiatowy budżet przypomina świat bajek. Na początku wpisuje się do niego co popadnie i liczy się na cud. W tym roku cud się nie zdarzył i po prostu zabrakło kasy. Oczywiście nikt zdrowo myślący nie zaciąga zobowiązań wieloletnich na bieżące wydatki. Kredyty czy obligacje winny być przeznaczane na inwestycje. Tym razem jednak starostwo, wzorem pani Kosmali, postanowiło iść na całość, byleby dotrwać do końca kadencji.

Po drugie, obligacje wyemitowano, ale żadnego programu naprawczego władze powiatowe nie zaprezentowały. I to zarówno dla szpitala jak i dla swoich rozpasanych wydatków. Oznacza to, że w przyszłym roku cały manewr trzeba będzie powtórzyć. Nikt nie zastanawia się jednak nad tym, bo i po co? Przecież ważna jest jedynie obecna chwila, a o przyszłość niech się martwią następcy, którzy te obligacje będą musieli wykupić. A martwić się jest o co, albowiem powiat, w przeciwieństwie do gminy, dysponuje relatywnie mniejszym zasobem nieruchomości i po prostu nie bardzo ma co sprzedawać.

Po trzecie, te niecałe 5 milionów na służbę zdrowia to bardziej pomoc medialna, niż realna. Powiat dał, bo jest rzekomo bardzo zatroskany o jej losy. Tylko nasuwa się pytanie, kto do tego doprowadził? Gdzie byli kolejni starostowie i ich zarządy, gdy szpitale staczały się w zadłużeniową czeluść? Teraz, gdy wymogła to na nich ustawa, pozorują działania. Problem w tym, że szpital potrzebuje dziś niemal 40 milionów! I nie pomogą tu zapewnienia tego czy innego polityka, żadne zaklęcia czy modlitwy. Jeśli ich nie będzie, to likwidacja placówek w Czeladzi i Będzinie jest nieunikniona. O tych sprawach jednak w powiecie się nie dyskutuje. Lewicowy Zarząd woli chować głowę w piasek i opowiadać banialuki. Wiadomo, trzeba jeszcze dotrwać te półtora roku, a po wyborach się zobaczy.