Koalicja której nie ma

sesja3Niedawno pojawił się pomysł utworzenia koalicji PO – SLD na szczeblu samorządowym, mającej być przymiarką do ewentualnego współrządzenia po wyborach samorządowych. Najpierw doszło do porozumienia w województwie. Teraz porozumienie miało nastąpić także w Będzinie oraz w powiecie. Jednak okazuje się, że tam gdzie decydujący głos ma SLD z porozumienia nic nie wychodzi.

26 lutego na sesji Rady Miejskiej w Będzinie wszystko wydawało się być dograne, dopóki SLD nie zaczęło stawiać warunków, kandydatura radnego Tomasza Wacławczyka, była nieodpowiednia i to sojusznicy chcieli wybierać kandydata w imieniu Platformy.

Podobnie sytuacja wyglądała dzień później na sesji powiatowej. Od rana trwały gorące rozmowy i zapewnienia o chęci współpracy. SLD ściągnęło nawet posiłki z województwa w postaci wicemarszałka Kazimierza Karolczaka, wszystko po to by nakłonić jednego z wiceprzewodniczących do dobrowolnej rezygnacji. Sztuka ta się udała, ale problem był ten sam co dzień wcześniej to SLD chciało decydować kto ma być kandydatem PO.

Klub PO kandydatem na wiceprzewodniczącego wybrał mnie, ale jak się okazało moja osoba nie zadowoliła partyjnych szeregów wraz z przystawkami politycznymi o często zmieniających się nazwach.

Nie wiedzieć tylko po co SLD odwoływało swojego człowieka, by chwile później posadzić na nim kolejnego. Można tylko liczyć, że nowy wiceprzewodniczący Jan Mucha usiedzi na tym fotelu do końca kadencji i nie będzie za chwilę ofiarą jakiegoś targu politycznego.

Pora żeby Sojusz zdecydował czy godzi się na prawdziwą – partnerską współpracę, czy tylko się wygłupia.